-przecież potrafisz-szepnął brzask wsiąkając w spróchniały parkiet
tak dawno nie rozmawialiśmy…
….jeszcze raz mięśnie popchnęły gęstą, nikotynową krew poprzez nieskończone meandry skamieniałych żył a spalone płuca zassały potrzebną dawkę ciemnego dnia by wypełnić się życiem…
jeszcze jeden dzień…
roześmiane w krzywym uśmiechu wdowy w brudnych suv-ach krążą dookoła talerza w szaleńczym biegu…
ciemne strony popołudniowe